KRASNOLUDKI JADĄ NA UKRAINĘ 44/05
DWARFS GO
TO UKRAINE
scenariusz i reżyseria: Mirosław Dembiński
zdjęcia: Michał Ślusarczyk
Maciej Szafnicki
Szymon Lenkowski
montaż: Mirosław Dembiński2005 / Betacam / 55 min
Krasnoludki pojawiły się w Polsce w latach 80-tych. Po wprowadzeniu stanu wojennego na murach pisano opozycyjne hasła w stylu: ”Nie ma wolności bez Solidarności”. Władza zamalowywała te hasła i cała Polska pokryta była białymi plamami. Wtedy Waldemar Major Fydrych wpadł na pomysł aby malować na tych plamach krasnoludki. Następnie krasnoludki zeszły z murów na ulicę i zaczęły organizować happeningi pod hasłem „Nie ma wolności bez krasnoludków”. Zdezorientowana milicja aresztowała krasnoludki w pomarańczowych czapeczkach. Komunistyczny system osiągnął apogeum absurdu. W ten sposób krasnoludki przyczyniły się do obalenia komunizmu i runięcia muru berlińskiego.
Kiedy na Ukrainie wybuchła „Pomarańczowa Rewolucja”, polskie krasnoludki postanowiły ją wesprzeć. Wyruszyły pomarańczowym autokarem z Warszawy do Kijowa. Zabrały ze sobą czekoladowe głowy kandydatów Juszczenki i Janukowycza (aby lud mógł posmakować władzy), 200 metrową pomarańczową wstęgę z wyrazami poparcia, pomarańczowy szal dziergany przez spotkanych po drodze Polaków i Ukraińców. Gdy dotarły do Kijowa zawiesiły 15 metrowy szal na szyi zwycięzcy wyborów.
NAGRODY:
Nagroda Publiczności na Ogólnopolskim Niezależnym Przeglądzie Form Dokumentalnych „Nurt 2005” w Kielcach (Polska) 2005
OPINIE:
„Krasnoludki jadą na Ukrainę” | Kino
Bardzo prosty w konstrukcji reportaż okazał
się złożonym i ciekawym, wielowymiarowym poznawczo i głęboko poruszającym
dokumentem wydarzeń, których historycznego znaczenia nie sposób przecenić.
Mirosław Dembiński złożył nie tylko swoistą antologię komentarzy do
historycznego przełomu, ale i po prostu pasjonującą opowieść filmową, która
rozwija się na znajomą i polskim sercom ukraińską nutę, i kulminuje w
dwustutysięcznym zgromadzeniu na Placu Niepodległości w Kijowie.
„Krasnoludki jadą na Ukrainę” | Rzeczpospolita
Utwór na cztery kamery.
Rodzinne spotkania, demonstracje uliczne, emocje nocy wyborczej i scenki rodzajowe filmowały cztery kamery. Z 78-godzinnego materiału Mirosław Dembiński zmontował wzruszający półtoragodzinny dokument.